Od momentu pojawienia się zagranicznych sieciówek w Polsce, w masowym handlu zrobiła się wolna amerykanka. Często nieprzestrzegane są normy (bo wykorzystywane są luki). W sieciówkach często ludzie pracują po 10-12 h, bardzo często mają tzw. maratony (czyli pracują np po 6-8 dni z rzędu). No ale niestety pracownicy z budżetówek, urzędów, przychodni, banków tego nie rozumieją, i spędzają wolny dzień na podwyższaniu swojego ego w centrach handlowych, marketach, supermarketach itd. Twierdząc, że ten dzień (zwłaszcza niedziela) jest jedynym dniem w całym tygodniu, kiedy mają czas na zakupy. Jakby to powiedziała pewna osobistość: "Helou". A na czym potracili wolne popołudnia, soboty? Nie sądzę, żeby aż tak byli zapracowani, zwłaszcza po porannych kawach. No ale wracając do wolnych niedziel. Wielu jest przeciwników niedziel wolnych od handlu. Głównie właściciele sieciówek no i oczywiście wyżej wymienieni, wymieniając jakieś bzdurne argumenty. W innych bardziej rozwiniętych i mniej rozwiniętych krajach Europy i świata są wolne niedziele od handlu, mało tego jest zabronione. No ale oczywiście w Polsce wmawia się, że trzeba pracować w niedzielę, a zadufani polaczki się srają, że zawali im się świat. Ja mam jedną radę. Skoro jest tyle przeciwników wolnych niedziel od handlu, to wprowadzić pracujące soboty i niedziele w innych dziedzinach. Oczywiście chodzi o budżetówki, urzędy, przychodnie i banki itp. Ile powstanie nowych stanowisk pracy, każdy będzie miał wolny dzień w tygodniu, żeby mógł załatwić swoje sprawy. Prawda? Prawda...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Administrator nie odpowiada za treści komentarzy umieszczonych przez użytkowników :).