Zauważyliście pewna "tendencję" kiedy Polak wyjeżdża zza granicę i robi np w zagranicznym sklepie zakupy jest "zmuszony" do posługiwania się językiem jaki obowiązuje w danym kraju (wykluczam tutaj przypadki kiedy Polak trafi na Polaka), lecz kiedy zagraniczni turyści przyjeżdżają do Polski (szczególnie mam na myśli jedną nację), to oczekują od polskich sprzedawców (i nie tylko sprzedawców) znajomości ich języka ojczystego, ewentualnie w niektórych przypadkach j. angielskiego.
podobny temat: Niemieccy turyści we Wrocławiu pytają: "co ta polska k**** do mnie mówi?"
Czyli zakupy widziane od strony sprzedawców. PODEJRZANE - nietypowe zdarzenia, zachowania klientów podczas zakupów; FOTKI - ciekawe zdjęcia ze sklepów; USŁYSZANE - rozmowy między klientami lub sprzedawcami; SŁUCHAM? - Czyli ciekawe nazewnictwo towarów przez klientów; TRUDNY KLIENT - czyli chamy i damulki w sklepie; KAWAŁY; DEMOTY - ukryty przekaz; WSPOMNIENIA - moje i Wasze; Oraz inne... Administrator nie odpowiada za treści komentarzy umieszczonych przez użytkowników :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Administrator nie odpowiada za treści komentarzy umieszczonych przez użytkowników :).