http://zielonagora-nowasol.regionalna.pl/ps-33111-klient-nasz-cham/
Każdy ze sklepów ma co najmniej jednego takiego klienta. Również i u nas można spotkać stałego klienta-chama lub klientkę-damulkę. Niestety, na pierwszy obstrzał idą sprzedawcy i kasjerki, bo łatwiej po nich pojechać, bo nie mogą odpyskować. W czasie takich sytuacji zwłaszcza dyrektorzy, czasem kierownicy (itp) jakby znikają albo po prostu ich nie ma lub czasem potrafią się przyglądać rozwojowi sytuacji i nie zareagować..
Czemu dyrektorzy nie zauważają takiego problemu? Bo nie maja styczności bezpośredniej z klientami i bezpośrednio problem ich nie dotyczy. A jak już są wezwani, to rzadko kiedy stoją po stronie niewinnego pracownika.
Choć z opowieści słyszałem o przypadkach, kiedy to dyrektorowi klient "pojechał po bandzie" i wtedy nasuwa się jedna myśl "dobrze mu tak, niech wie co my na co dzień musimy przechodzić"
K - Pan to powinien wziąć miotłę i tu zamiatać, a nie bawić się w dyrektorka.
Na szczęście jest prawo, które broni "ofiary" takich klientów. (Naruszenie dóbr osobistych)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Administrator nie odpowiada za treści komentarzy umieszczonych przez użytkowników :).