środa, 29 kwietnia 2015

BIEŻNIK

Podchodzi klient do sprzedawcy ze zdjęciem bieżnika
K - Jaki rozmiar opony potrzebny jest do mego roweru?
S - O.O?

Wspomina T.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

WC

K - Gdzie jest damskie, męskie i dla inwalidów?
S - Ale co takiego?
K - WC
S - Tam - pokazując klientowi właściwy kierunek - za kasami, niedaleko pań co pieką ciastka
Po chwili klient przychodzi:
K - Ale tam nie mają tego
S - No jak to nie mają? Drzwi są przy samej piekarni z wielką naklejką WC
K - Tak, ale mi chodzi o damskie, męskie i dla inwalidów na drzwi
S - Chodzi panu o oznaczenia?
K - Tak, o damskie, męskie i dla inwalidów



K - Gdzie są kible?
S - Na dziale sanitarnym.
Po chwili klient wraca:
K - Bardzo zabawne, mi chodziło o toalety dla klientów

środa, 15 kwietnia 2015

Z ŻYCIA SPRZEDAWCY

Wcześniej poruszyłem temat kasjerek, a teraz trochę wspomnę o życiu sprzedawcy. Co prawda nie będę tu opisywał swojego życiorysu w obwolucie biografii, czy pamiętnika, bo i tak nie zechcielibyście tego czytać. A osoby pracujące na tym samym stanowisku wiedzą jak to jest. Może kiedyś napiszę bestseller, ale teraz musi wam wystarczyć ten blog, ten post i poniższe linki :)

Żeby przybliżyć pracę sprzedawcy można "na skróty" poczytać O życiu kasjerki, czemu? Bo mamy jeden wspólny problem. Sposób traktowania nas przez innych. Traktowania z góry jak przysłowiowe "gówno" i za gównianą wypłatę. Na szczęście my wiemy, kto tak na prawdę pełni rolę ekstrementów. Świadczy to o tym kultura tych osób, sposób traktowania innych i zachowania się w sklepach.

Wszędzie na internecie można poczytać o nieuprzejmych sprzedawcach, jak to według klienta sprzedawca potraktował daną osobę w sposób chamski i niekulturalny. Ale znając stanowisko wiem, że wiele tych opowieści są mocno przekręcane i nakręcane na korzyść "klienta - ofiary". Poza tym punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? A im wyżej nos zadarty tym tak naprawdę mniej widać. Przecież taka osoba nie będzie pod sobą kopać dołków i całej prawdy nie powie, żeby nie wyszło na jaw, że to jej wina. Tak, znam to z własnego doświadczenia, ale nie tylko ja, ale każda osoba pracująca na tym stanowisku. Nie zaprzeczam, że bywają niemili sprzedawcy, ale statystycznie, to pracownicy mają częściej styczność z chamskim klientem, niżeli klient ze sprzedawcą. Gdyby każdy z pracowników (kasjerka, sprzedawca) umieściliby każdą taką sytuację ze spotkania z "toksycznym klientem", to portale społecznościowe musieliby wykupić nowe pomieszczenia na serwerownie, żeby utrzymać taka ilość opowieści. Nie wierzycie? Sami sprawcie zatrudniając się w supermarkecie. Pamiętajcie, że pracownicy handlu są jedną z największych grup zawodowych i nawet jeden pracownik w ciągu dnia może się spotkać z kilkunastoma toksycznymi klientami. Jak to? W zależności od miejsca pracy, marketu i miasta w ciągu jednego dnia obsługuje się od kilkudziesięciu, aż do kilku tysięcy klientów dziennie. Tak, to jest niewdzięczna praca bez współczucia od strony klientów i często od pracodawcy. A czy wy codziennie spotykacie nieuprzejmych sprzedawców? Na pewno nie. Bo przecież każdy z nas jest klientem, ale nie każdy kasjerką, czy sprzedawcą. Wiele osób powie ulubiony tekst pracodawców "jak się nie podoba, to się zwolnij", lecz gdyby nie my, to na naszym miejscu bylibyście wy. Może wtedy zrozumielibyście jak to jest być sprzedawcą. Często mam chęć wiedzieć, gdzie taki delikwent pracuje i potraktować go w jego pracy z takim samym "ego" jak on potraktował nas.


Jak wygląda nasz dzień pracy opiszę może kiedyś. Nie, raczej nie jestem leniwy, po prostu dziś mi się nie chce opisywać dnia pracy na stanowisku sprzedawca. A jak na razie musi wam wystarczyć to:

Dla leniwych: Hiper-market, czyli sekretne życie sprzedawcy
                        Jeden dzień z życia sprzedawcy pospolitego..
Opowiadanie: Jeden dzień z życia sprzedawcy

Trochę komentarzy: Dzień z życia sprzedawcy..

wtorek, 14 kwietnia 2015

Z ŻYCIA KASJERKI

Czy robiąc zakupy zastanawialiście się kim jest ta osoba przy kasie, za ladą, osoba która tu obsługuje, sprząta? Założę się, że nigdy. Nigdy nie zastanawialiście się jak to jest pracować w supermarkecie, czy sklepie. Nie jesteście świadomi, że to jest jedna z najbardziej niewdzięcznych prac, za najniższą krajową lub nawet poniżej (umowa zlecenie). Założę się o swoją premię (której nie mam oczywiście), że nie przeczytacie tego postu, a zwłaszcza linków które w nim umieszczę. Bo w większość z was ma to po prostu gdzieś. Zakład oczywiście nie dotyczy osób pracujących na wyżej wymienionych stanowiskach.
Na internecie można znaleźć wiele biografii znanych osób, pamiętników zwykłych blogerów, opisujących doświadczenia, przemyślenia, sytuacje z własnego punktu widzenia. Do dyspozycji mamy też filmowe biografie, czy tez książkowe. Ale jak niewiele jest biografii siły roboczej handlu. Może dlatego, że pracownicy nie maja czasu usiąść i opisać swój dzień w pracy? Może uważają, że ich wspomnienia i sytuacja w pracy nie zmieni się na lepsze, a bardziej na gorsze. To drugie jest najbardziej prawdopodobne. Wiele osób boi się wspomnąć o "tragizmie" swojego stanowiska, boi się żeby nie zostać wylanym, bo pracodawcom nie na rękę, żeby wyszły takie informacje poza sklep. Jedni określa takie sytuacje jako "takie jest życie", ach co za egoistyczne i puste określenie. Ja mówię, że "TACY SĄ LUDZIE" i życia w to nie mieszajcie.
No ale wróćmy do "życia" w handlu. A dokładniej wspomnienia z życia kasjerki. Nie jestem kasjerką, ale także pracuję w handlu, więc znalazłem na internecie kilka "biografii" kasjerek. Może znajdzie się jakiś odważny czytelnik i wgłębi się w "rolę" kasjerki.


Dla leniwych: Jeden dzień z życia kasjerki
                       Dzień z życia Homo Supermarketicusa
                       Sekunda z życia kasjerki
                       Z życia kasjera
Dla ciekawskich: Z życia kasjerki
Dla lubiących książki: Udręki pewnej kasjerki
Dla tych z kontem Facebook: Praca w markecie - Złość dostajemy gratis
Dla tych co lubią googlować: https://www.google.pl/

Więcej: Oskarżył kasjerkę o źle wydaną resztę. Choć nie miał racji, została zamknięta w celi

TOKSYCZNI LUDZIE i WAMPIRY ENERGETYCZNE


Przez całe swoje życie natrafiamy na różnych ludzi. Trafiamy na takich, przy których czujemy się dobrze i na takich, przy których czujemy się źle. We współczesnym, cywilizowanym świecie coraz częściej można spotkać toksyczne osoby i wampiry energetyczne. Nieświadomie możemy żyć wśród nich, czy to w domu, czy w pracy, czy w szkole. Możemy także spotkać ich jednorazowo na ulicy, w sklepie, czy u lekarza. Takie osoby pozbawiają nas pozytywnej energii, pozytywnego myślenia, energii życiowej. Zabijają nasze marzenia, utrudniają rozwijanie się, przy nich czujemy się słabsi, gorsi i tak samo oni nas traktują. Traktują nas z góry, uważają nas za najniższą wartość w społeczeństwie. W ten sposób czerpią satysfakcje podwyższając swoje pseudo EGO. Ale też mogą udawać naszych "przyjaciół", którzy czerpią korzyści z przyjaźni z nami, ale sami nic od siebie nie dają. Wykorzystują słabość innych, dla własnych celów, manipulują naszymi wyborami. Zachowania takich ludzi mogą być nieświadome, ale znacznie częściej świadome.

 Ciężko jest przebywać wśród takich ludzi zwłaszcza, kiedy jesteśmy "zmuszeni" do przebywania w takim miejscu wraz z nimi, np w pracy. Tam też pojawiają się toksyczne osoby, czy też wampiry energetyczne. A im z większa liczbą ludzi pracujemy, tym większe jest prawdopodobieństwo na spotkanie takiej osoby.
W handlu, czy masowej produkcji jesteśmy narażeni na takich ludzi bardziej niżeli w biurach. Tu styczność z różnymi ludźmi jest znacznie większa. W handlu dodatkowo mamy styczność z coraz to nowymi osobami, wiec prawdopodobieństwo spotkania toksycznego, czy wampira jest jeszcze większa.
Takimi toksycznymi ludźmi są na pewno chamy i damulki, często "specjaliści" nadają im miano "trudnego klienta".  Trafniej byłoby ich nazwać "toksycznym klientem", gdyż po spotkaniu się z nim nasze samopoczucie pogorszą się tak samo, a nawet bardziej niż mając kontakt z substancjami toksycznymi i radioaktywnymi. I wbrew wszelkim bajkom i filmom, styczność z czymś takim nie daje  nam super mocy. Można powiedzieć, że toksyczni ludzie i wampiry energetyczne są jak zaraza, czy rak społeczny.

Jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat wpiszcie w wyszukiwarkę "toksyczni ludzie", "wampiry energetyczne" lub skorzystajcie z poniższych linków

Jak rozpoznać toksyczna osobę?
Jak rozpoznać wampira energetycznego?

Złodzieje energii
http://rebelianci.org
http://www.psychiatria.pl
http://polki.pl/



sobota, 11 kwietnia 2015

SZCZURY MARKETOWE

K - Proszę pana, niech pan mi znajdzie całe opakowanie tego, bo na półce macie wszystkie porozrywane.
S - To ja pani skompletuje jeśli czegoś brakuje w opakowaniu.
K - Ja chcę oryginalnie zapakowane.
S - Nic na to nie poradzę. To rozrywają klienci. Mimo, że jest ekspozycja, to najwyraźniej myślą, że w następnym opakowaniu jest co inne.
K - Klienci? Niemożliwe.
S - Możliwe.
K - Nie wierzę, że to klienci rozrywają.
S - A kto inny? My? Pracownicy? A w jakim celu mielibyśmy to robić?
K - Nie wiem, ale nie wierzę, że to klienci. Sama jestem klientką i nie rozrywam opakowań. Nawet nie widziałam nigdy, żeby jakiś klient przy mnie rozrywał opakowanie.
S - Ma pani rację, może to szczury marketowe rozrywają i rozgryzają.


I tak można porównać klientów, którzy namolnie, nachalnie, bezmyślnie rozrywają, przegryzają wszystkie opakowania, do pewnego gatunku gryzoni. Mimo, że jest ekspozycja, mimo, że już jedno opakowanie zostało rozerwane, to dobierają się do następnego i następnego, aż wszystkie przegryzą. Takie zachowanie podobne jest do szczurów, które potrafią przegryźć wszystko, nawet grube kable wysokiego napięcia.

Efektem takim jest zniszczenie opakowania i co gorsze - zdekompletowanie lub/i uszkodzenie towaru. Ale są jeszcze lepsi od nich. Tacy rozerwą takie opakowanie, sprawdzą co jest w środku, ale już w koszyku ląduje "nieuszkodzone". Niszczą jedno, ale już nie chcą zniszczonego przez siebie towaru kupić.

W niektórych krajach za zniszczenie opakowania klient płaci karę o wartości równej cenie danego towaru. Czemu? Bo opakowanie jest częścią towaru.



"Myszy i szczury to najczęściej spotykani w naszych piwnicach intruzi. Gryzonie te powodują duże straty. Niszczą nie tylko to, co zjedzą..."


środa, 8 kwietnia 2015

K.A.S.A - RATUJCIE OD CHAMA


K.A.S.A. - Ratujcie od chama

"Dzisiaj zaczynam walkę z chamem. Czy wszystkie
buzie już roześmiane? Bo cham to jest taki pan, co lubi
forsę, co lubi szpan. Od kilku lat panuje tu chamat. To
dla mnie jest osobisty dramat, bo cham, chama, chama,
chamem pogania. Nie masz tu nie masz opamiętania.
Chamy, wszędzie ich mamy. W chałupie, w sejmowej
grupie. Wszędzie cham z ludzi wyłazi, nietrudno sobie
wyobrazić co nas czeka, gdy zamiast człowieka cham
nam w biurze karze czekać, cham nauczać na wykładach.
Cham mnie sądzi, cham mnie bada!

Chamy, wszędzie ich mamy. Czasami chamami
jesteśmy sami, tak jak ja, gdy o tym teraz mówię, lecz
mam to w dupie. Bo cham to wzór do naśladowania, bo
chamem tu nikt nikomu nie zabrania. Cieszy się ojciec,
cieszy się mama gdy syn wykaże cechy chama. O jaki
mądry, o jaki cwany, poradzi sobie - tak myślą mamy,
bo cham idolem jest od stuleci, przykładem świeci.
I nawet dzieci są pod wrażeniem, kiedy widzą chamów,
takich pewnych siebie. Wiem, że tego nie zmienię, o,
o nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie.

Popatrz sam, taki cham myśli sobie, że jest Rambo,
słucha "Coco Jumbo", znam go i mam na niego dowody,
bo cham lubi szybkie samochody i dres, jebał ich pies.
Tam, gdzie spojrzę pełno takich jest. Ja na chama
płacę podatek, bo wszędzie chamów u nas dostatek,
w sądzie, policji, prokuraturze, chyba już nie wytrzymam
tego dłużej.

REF: Biada, biada, biada, ratujcie od chama, chama, chama." 

źródło: http://www.tekstowo.pl

Jak widzimy tekst piosenki K.A.S.Y dobrze odzwierciedla problematykę szerzenia się chamstwa i braku reakcji na ich postępowanie.

Trochę jeszcze o chamach: http://www.wykop.pl

czwartek, 2 kwietnia 2015

ZŁOTE ZASADY

W każdym sklepie, czy innej firmie istnieją jakieś złote zasady. Niestety owe złote zasady dla jednych to przymus, a dla drugich uciążliwość. Wyobraźcie sobie, że istnieją złote zasady obsługi klienta, które muszą być w każdym punkcie zrealizowane w najlepszej jakości. Często jest to litania obsługi o konkretnej treści. A teraz idziecie do takiego sklepu po zakupy, po duże i konkretne zakupy (np w weekend, bo to ulubiony wasz czas na zakupy i zwiedzanie). Podchodzicie do jednego ze sprzedawców jednego działu. Chcecie coś konkretnego, lecz tu sprzedawca zaczyna swoją litanie i 10 przykazań. Wy chcecie konkretnie "to", ale musicie wysłuchać to, co ma do powiedzenia. W końcu dochodzi do transakcji, ale nie... to nie wszystko
S - a może chce Pan/Pani jeszcze to.
K - Nie
S - A może...?
K - Nie!
S - W czymś jeszcze pomóc?
K - NIE!
Uf. Kupiliście jakąś pierdołę za 80 groszy. Idziecie do następnego działu. Czekacie. Gdzie ci pracownicy sie pochowali? Gdzie są jak są potrzebni? Ale nie wiecie, że są cięcia w obsłudze i pewnie pracownik poszedł wydawać towar przez magazyn. Albo obsługuje gdzie indziej klienta. Ale wy tego nie widzicie, widzicie to, że ich nie widać. W końcu pojawia się pracownik po "30 minutach" nieobecności. A czemu aż 30? Bo nie ważne czy czekacie 5 minut czy 20 minut, Wg klientów to zawsze jest 30 min. Zaczyna się obsługa i znów słyszycie podobną śpiewkę jaką słyszeliście od poprzedniego sprzedawcy. I tak zakupy, które powinny trwać chwilę, zajmują wam godzinę. Ach zapomniałem, jest weekend. W tym okresie przyszło wielu maruderów na zakupy, a także zwykłych klientów, którzy przyszli po coś konkretnego. Czas zaczyna się rozciągać. Z racji tego, że jest mało pracowników (1, max 2 na dział), a klientów 10 x tyle, czekacie w kolejce. Sprzedawca, żeby nie dostać nagany musi wyrecytować Odę do Klienta. Czas, który powinien być niby stały zaczyna znów się rozciągać. Dobra, udało nam się. Obiad chyba sobie już podarujemy, w takim tempie zastanie nas kolacja. W między czasie zaciekawił was jakiś towar na regale. Stoicie dłużej. Jakiś pracownik podchodzi do was:
S - Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?
K - Nie, tak tylko patrzę
Idziecie do następnego regału, bo sobie przypomnieliście, że zapomnieliście kupić inną pierdułkę.
S - Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?
K - Nie!
Gdzie byli ci sprzedawcy jak byli potrzebni, ale jesteście inteligentni, więc sobie sami już poradziliście. Jakbyście potrzebowali pomocy, to sami pewnie byście podeszli do obsługi. Czas do kasy. No tak, mamy kryzys i są cięcia w sklepie, a najlepsze cięcia są w pracownikach i ich wypłatach. Przy kasach kolejki. Na 10 kas, pracują tylko 4. Tak - to są cięcia. Kasjerki chyba jakieś leniwe, skoro takie kolejki. Ale nie, z czasem zbliżamy się do kasy i widzimy, że kasjerka przekroczyła prędkość worpową w swoich ruchach, bo musi się dwoić i troić, żeby zmniejszyć kolejki i szybko obsłużyć. W niektórych sklepach musza jeszcze skanować towar na czas, bo takie mają wytyczne, a jak nie to nagana. 100 produktów na minutę? Ach i musi sprawdzić każde opakowanie, czy przypadkiem towar w środku to jest ten właściwy. Tu zaczyna się rola kasjerki-ochroniarza. Po kolejnych 30 min jesteśmy na tyle blisko, że słyszymy kasjerkę. A ona podczas obsługi musi każdemu klientowi opowiedzieć swoją epopeję obsługi...
S - Czy ma pan kartę (taką i owaką)
K - nie
S - Czy jest pan członkiem naszego klubu
K - Nie
S - Czy chciałby Pan/Pani przystąpić do naszego klubu
K - Nie
S - Członkostwo w klubie pozwala panu na dodatkowe zniżki
K - No dobra, to chcę
Tu zaczyna się wypełnianie pliku dokumentów. Przed nami sfrustrowany klient wydziera się na niewinna kasjerkę
K - MOGŁABY PANI SZYBCIEJ OBSŁUGIWAĆ? CHYBA PRĘDZEJ DOCZEKAM SIĘ EMERYTURY NIŻ PANI OBSŁUŻY NAS
Kasjerka czerwieni się, bo robi co może. Nie może odreagować na buców, a to nie jej wina, że ma wytyczne, które musi wykonać. Bo albo dostanie upomnienie, albo gorzej. W końcu chyba doszło już do płacenia, ale nie... to nie wszystko.
Kasjerka ma jeszcze wypromować 10 produktów, które jej postawili przy kasie.
S - A może zechciałby pan coś kupić w naszej promocji.
Tu zaczyna wyliczanie, a jak trzeba to i opowieści o produktach. A czas mija i się wydłuża. Ale to nie wina kasjerki. Ona ma do wykonania wytyczne i złote zasady. Bo jeśli tego nie zrobi będzie nagana, bo ostatnio chciała szybciej obsłużyć klienta, więc zapomniała o jednej złotej zasadzie i dostała od przełożonego już upomnienie. Nie zapomnijmy jeszcze o:
S - Poproszę kod pocztowy
Ach jeszcze dane do faktury też potrzebne. Już ciemno zza drzwiami sklepowymi. Chyba będzie padać, albo już noc. No udało wam się dojść do kasy i słyszymy znaną nam Konstytucję Obsługi Klienta. Jeśli jesteście rozumni i wyrozumiali w spokoju wysłuchacie to wszystko. A jak nie to... życzę wam takiej pracy, jaką te biedne kasjerki, czy sprzedawcy wykonują. Bo według pracodawcy i znawców rynku takie zasady obsługi usprawniają i polepszają jakość sklepu. A co się dzieje z kasjerkami dalej po obsłudze buców, co się dzieje z nimi po takim stresowym dniu? Dla was wszystkich jej sytuacja was nie obchodzi, macie to gdzieś. A tym czasem pewnie płacze w toalecie, a po dniu pracy wraca znerwicowana i bierze coś na uspokojenie.

Chociaż najlepsze w tym wszystkim jest to, że osoby, które pilnują przestrzegania zasad, osoby, które wg nich to zasady w obsłudze są najważniejsze, najczęściej nie przestrzegają osobiście tych zasad podczas obsługi klienta.

BĘDĘ WINNA GROSIKA

Ile na internecie można poczytać o niezadowoleniu klientów w komentarzach, że kasjerki chyba dorabiają sobie na tych grosikach. Że jest ciągle problem z wydawaniem drobnych. Że ludzie tracą wielkie majątki, bo ciągle nie dostają grosika reszty. Że to zasranym obowiązkiem jest wydać klientowi całą resztę. Ale żadna z tych osób nie patrzy z tego drugiego punktu widzenia. Skąd ta biedna kasjerka ma wydać drobne, skoro ich nie ma? W jaki sposób sobie dorabia na tych groszach, skoro ona jest rozliczana z tego? Ale idąc innym tokiem myślenia. Powiedzcie ile razy sami byliście winni tego grosza kasjerce? Czy kiedykolwiek zwróciliście taki dług w sklepie? Kasjerka tego grosza musi z własnej kieszeni wyłożyć do kasy, bo kwota musi się zgadzać. Sklep za nią nie zapłaci. Założę się, że może tylko kilka procent klientów, przy następnych zakupach w sklepie, każe doliczyć do paragonu kwotę jaką był winny ostatnio.

Tak! Ja zawszę każę doliczyć.

A co byście zrobili w takiej sytuacji?

Mięsny:
Pewna kobieta przychodzi do mięsnego i chciałaby zapłacić za 1,5 kg łopatki mielonej, którą ostatnio zakupiła, ale ekspedientka w natłoku klientów zapomniała nabić.
Tak! To jest prawdziwy przypadek, byłem świadkiem tego i znam kobietę, która przyszła zwrócić pieniądze.
Apteka:
Przychodzi starsza pani i czeka w kolejce do konkretnej pani.
K - Chciałabym zwrócić 40 zł, bo zwróciła mi pani podwójnie resztę.

Założę się o moją premię, że prawie nikt z was, nie wróciłby do sklepu żeby wyregulować należność. Wielu z was stwierdzi, że to wina ekspedientki (kasjerki) skoro popełniła błąd, niech płaci. A co mnie to...
A teraz odwróćmy sytuację.
Kasjerka przez pomyłkę nabija podwójnie jakiś towar. Jak do tej sytuacji podchodzicie. Z doświadczenia wiem, że tylko niewielki % klientów podejdzie do sprawy ze zrozumieniem. Reszta, a właściwie wszyscy pozostali narobią rabanu, że najchętniej zwolniliby taką panią kasjerkę za brak kompetencji, a sklep wywrócili do góry nogami, bo to jest skandal i kradzież.
A czy kradzieżą nie jest przypadkiem wyniesienie towaru, bez jego zapłacenia?
Tak drodzy klienci, w was też tkwi w takiej sytuacji wina i złodziej.

więcej: http://biznes.onet.pl







środa, 1 kwietnia 2015

STOP BUCOM PRZY KASACH

Coś niecoś o akcji "WIDZISZ BUCA W SKLEPIE? ZAREAGUJ!"

"Jest to apel o pomoc pracownikom sklepów w przypadku werbalnego ataku ze strony klienta. Akcję propaguje Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80". Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej Wolnego Związku Zawodowego oraz Elżbieta Fornalczyk, kasjerka, rozmawiali o sytuacji pracowników, ze szczególnym uwzględnieniem kasjerów i kasjerek, którzy najczęściej są ofiarami sfrustrowanych klientów. Klienci nie rozumieją, że kasjer nie decyduje o długości kolejki i nie ma na nią żadnego wpływu."

więcej o akcji : http://dziendobry.tvn.pl

komentarze na FB: https://www.facebook.com/gazetapl/
                               https://www.facebook.com/DzienDobryTVN/

więcej o chamach: http://wiadomosci.gazeta.pl/
                               http://www.elblag.net
oraz na tym blogu i linkach z bocznej listy

I nie jest to prima aprilis

RECEPTA NA SZCZĘŚLIWE ŻYCIE

Wielu klientom wypisałbym taką receptę. Ze zwiększoną dawką pomarańczowego, czerwonego i jasnoniebieskiego.


źródło: http://stylowi.pl