Przychodzi klient do działu budowlanego:
K - Gdzie macie wylewki samopoziomujące na sufit?
Sprzedawca osłupiony, po chwili dochodzi do siebie:
S - Ale nie ma czegoś takiego
K - Jak to nie ma, u was kupowałem. K... sami nie wiecie czym handlujecie
S - O.O
Tutaj nastąpiło dalsze wulgarne zachowanie klienta obrażające sprzedawców, które pominę.
Przychodzi klientka na dział elektryczny
K - Poproszę ten żyrandol za 30 zł
Sprzedawczyni ściąga z "sufitu"
K - Ale ja chcę zapakowany, proszę mi przynieść w kartonie.
S - Ale to są ostatnie sztuki
K - To co, nie macie ich w kartonie? Proszę sprawdzić. Może macie więcej na magazynie.
S - Nie mamy w magazynie, bo wszystkie lampy wiszą tutaj.
K - Co to za sklep... Dobra niech pani go mi da
Sprzedawczyni ściąga żyrandol na nowo
K - Ale co pani robi, proszę go nie dotykać! Nie zna pani przepisów! Nie chce dotykanego!
S - To jak mam go ściągnąć?
Klientka niezadowolona faktem, że pewnie żyrandol nie został ściągnięty w świeżutkich białych rękawiczkach.
Sprzedawczyni owija żyrandol w folie.
K - Co pani robi! Nie dostanę go w kartonie?
S - Proszę panią, one przyjeżdżają masowo w folii, do nich kartonów nie ma.
K - Co mnie to obchodzi! Każdy towar powinien być w kartonie, proszę mi zapakować w karton.
Sprzedawczyni poszła na magazyn po karton i zapakowała, a oburzona klientka poszła do kasy.
Przy kasie klientka rzuciła pieniędzmi, jak szmata do podłogi, kasjerce mówiąc:
S - Tylko proszę nie dotykać tego żyrandola!
Czyli zakupy widziane od strony sprzedawców. PODEJRZANE - nietypowe zdarzenia, zachowania klientów podczas zakupów; FOTKI - ciekawe zdjęcia ze sklepów; USŁYSZANE - rozmowy między klientami lub sprzedawcami; SŁUCHAM? - Czyli ciekawe nazewnictwo towarów przez klientów; TRUDNY KLIENT - czyli chamy i damulki w sklepie; KAWAŁY; DEMOTY - ukryty przekaz; WSPOMNIENIA - moje i Wasze; Oraz inne... Administrator nie odpowiada za treści komentarzy umieszczonych przez użytkowników :)
niedziela, 31 maja 2015
sobota, 30 maja 2015
poniedziałek, 25 maja 2015
WIESZ KIM JESTEM?
"Scenka:
Przychodzi Klient i pyta: ubikacja nieczynna?
Pan Tomasz: Niestety, w remoncie.
K: To gdzie wy sracie?
T: Mamy wydzieloną toaletę na zapleczu.
K: To ja skorzystam (przechodzi przez kasę).
T: Proszę Pana, do tej ubikacji wstęp mają tylko pracownicy.
K: Ch... mnie to obchodzi, ja mam potrzebę.
T: Proszę Pana, przed wyjściem stoi toi toi, można z niego skorzystać.
K: Czy ty jesteś normalny? Wiesz, kim ja jestem? Mam srać w jakimś brudnym toi toiu? Numer do kierownika dawaj.
T: Niestety, kierownik nie ma numeru służbowego, a prywatnego nie mogę podawać, nie jestem do tego upoważniony. Proszę przyjść w tygodniu w godzinach 8-16.
Klient wyszedł, kopiąc w drzwi i rzucając wyzwiska."
Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy osoba "przy kasie" szanuje innych i ich prace, a nawet rozumie sytuacje pracy. Niestety są to takie wyjątki, które nie spotka się na co dzień. Takich klientów szanujemy szczerze i obsługujemy z chęcią. Niezależnie czy bogaty, czy biedny, ale z szacunkiem podchodzący do innych i ich pracy.
Przychodzi Klient i pyta: ubikacja nieczynna?
Pan Tomasz: Niestety, w remoncie.
K: To gdzie wy sracie?
T: Mamy wydzieloną toaletę na zapleczu.
K: To ja skorzystam (przechodzi przez kasę).
T: Proszę Pana, do tej ubikacji wstęp mają tylko pracownicy.
K: Ch... mnie to obchodzi, ja mam potrzebę.
T: Proszę Pana, przed wyjściem stoi toi toi, można z niego skorzystać.
K: Czy ty jesteś normalny? Wiesz, kim ja jestem? Mam srać w jakimś brudnym toi toiu? Numer do kierownika dawaj.
T: Niestety, kierownik nie ma numeru służbowego, a prywatnego nie mogę podawać, nie jestem do tego upoważniony. Proszę przyjść w tygodniu w godzinach 8-16.
Klient wyszedł, kopiąc w drzwi i rzucając wyzwiska."
źródło: http://wyborcza.pl
Takie i podobne sytuacje są częstymi przypadkami, kiedy pracuje się w handlu. Pamiętam z opowieści jednego z pracowników, kiedy to jeden z osobistości politycznych miasta został przyłapany na kradzieży.
K - Wie pan kim jestem? Sklep nie zbiednieje.
S - Może pan być i biskupem, ale dla mnie jest pan zwykłym złodziejem.
K - Wie pan kim jestem? Sklep nie zbiednieje.
S - Może pan być i biskupem, ale dla mnie jest pan zwykłym złodziejem.
K - Załatwię pana. Długo pan tu popracuje.
Po dłuższej wymianie zdań kim to nie jest klient i czego nie dokona przyjechała policja:
P - A to pan. 300 zł
Innym przypadkiem było złapanie kobiety, która żarówki chowała do torebki. I znów historia się powtórzyła. Tym razem, to była pani doktor ze znanego w mieście szpitala.
A czy wy wiecie kim tak na prawdę dla nas jesteście? Takim samym osobnikiem, za jakiego nas uważacie.. To nie pieniądz robi z was człowieka, ale czyny, szacunek do innych i przede wszystkim honor. To, że macie pieniądz i możecie kupić sobie innych, to nie oznacza, że jesteście kimś i możecie innych poniżać. Jesteście niczym.
P - A to pan. 300 zł
Innym przypadkiem było złapanie kobiety, która żarówki chowała do torebki. I znów historia się powtórzyła. Tym razem, to była pani doktor ze znanego w mieście szpitala.
A czy wy wiecie kim tak na prawdę dla nas jesteście? Takim samym osobnikiem, za jakiego nas uważacie.. To nie pieniądz robi z was człowieka, ale czyny, szacunek do innych i przede wszystkim honor. To, że macie pieniądz i możecie kupić sobie innych, to nie oznacza, że jesteście kimś i możecie innych poniżać. Jesteście niczym.
Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy osoba "przy kasie" szanuje innych i ich prace, a nawet rozumie sytuacje pracy. Niestety są to takie wyjątki, które nie spotka się na co dzień. Takich klientów szanujemy szczerze i obsługujemy z chęcią. Niezależnie czy bogaty, czy biedny, ale z szacunkiem podchodzący do innych i ich pracy.
wtorek, 19 maja 2015
ZAGRANICZNI W SKLEPIE
Zauważyliście pewna "tendencję" kiedy Polak wyjeżdża zza granicę i robi np w zagranicznym sklepie zakupy jest "zmuszony" do posługiwania się językiem jaki obowiązuje w danym kraju (wykluczam tutaj przypadki kiedy Polak trafi na Polaka), lecz kiedy zagraniczni turyści przyjeżdżają do Polski (szczególnie mam na myśli jedną nację), to oczekują od polskich sprzedawców (i nie tylko sprzedawców) znajomości ich języka ojczystego, ewentualnie w niektórych przypadkach j. angielskiego.
podobny temat: Niemieccy turyści we Wrocławiu pytają: "co ta polska k**** do mnie mówi?"
podobny temat: Niemieccy turyści we Wrocławiu pytają: "co ta polska k**** do mnie mówi?"
WINNI - NIEWINNI, CZYLI ŻOŁNIERZE Z 1 FRONTU
My jako pracownicy supermarketów (sprzedawcy, kasjerki) jesteśmy obwiniani za wszystko zarówno od strony klientów, jak i pracodawcy.
Klienci obwiniają nas za brak asortymentu, za brak dostaw, za brak dodatkowych usług, za uszkodzony towar, za zdekompletowany towar, za bałagan na półkach, za wysokie ceny, za "chiński" towar na półkach, za strukturę i sposób działania firmy, za kolejki przy kasach i obsłudze, za długi czas oczekiwania na obsługę, za długi czas obsługi "marudnego" klienta, za brak poniżania się, za małą ilość pracowników i brak obsługi, za brak informacji dotyczących asortymentu w innych marketach, za brak asortymentu w innym sklepie i tym sklepie, za brak internetowej wiedzy, za brak koszyków, za brak miejsc na parkingu, za niedziałające czytniki cen, za uszkodzone kasy czy komputery, za awarie systemu, za brak drobnych w kasie, za to że towar podczas użytkowania się zepsuł, za źle naprawiony towar w serwisie, za brak znajomości 10 języków... można by było wyliczać tysiące powodów za które jesteśmy obwiniani i traktowani jak mięso armatnie z 1 frontu
A od strony pracodawcy? Za brak towaru na półkach, za brak obsługi, za kolejki przy kasach, za małe wyniki sprzedaży, za niesprzedane mało rotujące towary, " za biedne społeczeństwo", za bałagan na półkach, za brak internetowej wiedzy, za brak poniżania się, za to że trzeba im zapłacić itd... i po raz kolejni traktowani z góry jak nic nieznaczące "mięso" do pracy.
Jaki powinien być sprzedawca wg klientów?
Co prawda nie każdy klient jest taki i pracodawca, ale spotkanie takich osób jest jak szukanie igły w stogu siana.
Klienci obwiniają nas za brak asortymentu, za brak dostaw, za brak dodatkowych usług, za uszkodzony towar, za zdekompletowany towar, za bałagan na półkach, za wysokie ceny, za "chiński" towar na półkach, za strukturę i sposób działania firmy, za kolejki przy kasach i obsłudze, za długi czas oczekiwania na obsługę, za długi czas obsługi "marudnego" klienta, za brak poniżania się, za małą ilość pracowników i brak obsługi, za brak informacji dotyczących asortymentu w innych marketach, za brak asortymentu w innym sklepie i tym sklepie, za brak internetowej wiedzy, za brak koszyków, za brak miejsc na parkingu, za niedziałające czytniki cen, za uszkodzone kasy czy komputery, za awarie systemu, za brak drobnych w kasie, za to że towar podczas użytkowania się zepsuł, za źle naprawiony towar w serwisie, za brak znajomości 10 języków... można by było wyliczać tysiące powodów za które jesteśmy obwiniani i traktowani jak mięso armatnie z 1 frontu
A od strony pracodawcy? Za brak towaru na półkach, za brak obsługi, za kolejki przy kasach, za małe wyniki sprzedaży, za niesprzedane mało rotujące towary, " za biedne społeczeństwo", za bałagan na półkach, za brak internetowej wiedzy, za brak poniżania się, za to że trzeba im zapłacić itd... i po raz kolejni traktowani z góry jak nic nieznaczące "mięso" do pracy.
Jaki powinien być sprzedawca wg klientów?
Co prawda nie każdy klient jest taki i pracodawca, ale spotkanie takich osób jest jak szukanie igły w stogu siana.
poniedziałek, 18 maja 2015
SAVOIR VIVRE - LENISTWO
Oto kilka przykładów lenistwa klientów jakie można zaobserwować podczas "zakupów"... TAK klientów
K - A to pan mi nie zapakuję? Jak mam go nieść? Nie ma pan reklamówki?
J - Wie pan, niestety reklamówek nie dostajemy, dopiero przy kasie można kupić reklamówkę.
Klient z fochem wziął łańcuch i skierował się w stronę kas. Zauważyłem, że zaczepił koleżankę z działu obok. Najwyraźniej z problemem reklamówkowym, bo ze wzgardzona miną poszła po koszyk dla klienta.
Nie jest to jedyny przykład, kiedy klienci z dużym, ale jednak małym ego oczekują od sprzedawców, że przyniosą im koszyk, czy wózek zakupowy. Takie zachowanie zazwyczaj można dostrzec u osób zarabiających krocie (biznesmeni, prezesi, dyrektorzy, urzędasy, damulki, nowobogaccy albo typowe chamy). Przecież koszyki są przy samym wejściu, a jak ktoś idzie na zakupy, to chyba normalne, że towar trzeba jakoś nieść? Często nawet oczekują, że to pracownik zaniesie im do kasy towar jaki kupili.
Jak ja bym chciał wiedzieć, gdzie ci wszyscy prostacy pracują i potraktować ich tak samo poniżająco i z góry jak oni traktują sprzedawców i kasjerki.
źródło: http://www.popularnie.pl
Jakiś czas temu (w sumie niedawno) przychodzi w średnim wieku (ok 50-60l) klient (bez koszyka) i prosi o łańcuch. Przycinam mu łańcuch i podaję mówiąc oczywiście:
J -Proszę bardzo.
Klient patrzy na mnie z osłupieniem. A ja:
J - Proszę.K - A to pan mi nie zapakuję? Jak mam go nieść? Nie ma pan reklamówki?
J - Wie pan, niestety reklamówek nie dostajemy, dopiero przy kasie można kupić reklamówkę.
Klient z fochem wziął łańcuch i skierował się w stronę kas. Zauważyłem, że zaczepił koleżankę z działu obok. Najwyraźniej z problemem reklamówkowym, bo ze wzgardzona miną poszła po koszyk dla klienta.
Nie jest to jedyny przykład, kiedy klienci z dużym, ale jednak małym ego oczekują od sprzedawców, że przyniosą im koszyk, czy wózek zakupowy. Takie zachowanie zazwyczaj można dostrzec u osób zarabiających krocie (biznesmeni, prezesi, dyrektorzy, urzędasy, damulki, nowobogaccy albo typowe chamy). Przecież koszyki są przy samym wejściu, a jak ktoś idzie na zakupy, to chyba normalne, że towar trzeba jakoś nieść? Często nawet oczekują, że to pracownik zaniesie im do kasy towar jaki kupili.
Jak ja bym chciał wiedzieć, gdzie ci wszyscy prostacy pracują i potraktować ich tak samo poniżająco i z góry jak oni traktują sprzedawców i kasjerki.
Z czasem powkładam więcej fotek i sytuacji do posta. Jeśli macie jakieś fotki lub sytuacje, to proszę o kontakt :)
niedziela, 17 maja 2015
SAVOIR VIVRE - NA ZIELONO, NA CZERWONO
Zastanawiacie się na jakim poziomie może być kultura osobista obecnego społeczeństwa? Ja twierdze, że na bardzo niskim. Powiedziałbym, że to już granica depresji. Jeden z takich przykładów kultury osobistej poniżej poziomu morza usłyszałem dziś w pracy.
Jak myślicie, co można znaleźć w firankach, obrusach, które są w sprzedaży w supermarketach?
No? Kto zgadnie? Cokolwiek przyszło Wam do głowy, raczej nie przebije obfitych, zielono-krwistych smarków (wydzieliny z nosa - jakby ktoś nie wiedział) wysmarkanych w towar do sprzedaży.
Ale to nie wszystko, co można znaleźć na regałach, wśród produktów, a co gorsze w produktach zostawione przez klientów. Gumy do żucia, ogryzki, łupinki po orzechach, czy słoneczniku, zasmarkane chusteczki, papierki po ciastkach, psią kupę (to raczej było na podłodze). Więc ja się pytam was, jaki poziom kultury prezentują sobą, te osoby, co pozostawiają po sobie takie "niespodzianki"?
Jedna znajoma trafnie opisała zachowanie takiego człowieka:
"Bo nie umie inaczej sobie poradzić z gównem, które ma w sobie"
Jak myślicie, co można znaleźć w firankach, obrusach, które są w sprzedaży w supermarketach?
No? Kto zgadnie? Cokolwiek przyszło Wam do głowy, raczej nie przebije obfitych, zielono-krwistych smarków (wydzieliny z nosa - jakby ktoś nie wiedział) wysmarkanych w towar do sprzedaży.
Ale to nie wszystko, co można znaleźć na regałach, wśród produktów, a co gorsze w produktach zostawione przez klientów. Gumy do żucia, ogryzki, łupinki po orzechach, czy słoneczniku, zasmarkane chusteczki, papierki po ciastkach, psią kupę (to raczej było na podłodze). Więc ja się pytam was, jaki poziom kultury prezentują sobą, te osoby, co pozostawiają po sobie takie "niespodzianki"?
Jedna znajoma trafnie opisała zachowanie takiego człowieka:
"Bo nie umie inaczej sobie poradzić z gównem, które ma w sobie"
poniedziałek, 4 maja 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)